Bransoletka na smutki...
Jako, że jak zwykle zostałam ukarana przez tzw los za zbyt duży entuzjazm związanym z wyjazdem na urlop poprzez niedyspozycję samochodu do wtorku, postanowiłam ponieść się rozpaczy. Najpierw wykonywałam czynności uspokajające, a jako że zostałam chwilowo sama w domu (nie licząc psa i kota), czyli włączyłam na full muzykę, a następnie wzięłam się za wykonanie bransoletki.
Efekt jest taki, że nadal mi źle, że jadę dopiero za pare dni, jednakże mam drugą bransoletkę do pary.
0 komentarze:
Prześlij komentarz