Czapy, chustka i pan królik... się działo

Ostatnio znów starłam kurz z mojego Łucznika... Czasem się nie dogadujemy, czasem slę w jego kierunku bluzgi i przekleństwa, jednak wiem, wiem... że to zrywanie nitek, to ściąganie ... to wszystko bardziej moja wina niż Łucznika. Jako, że przez ostatnie dwa dni nawet nieźle szła nasza współpraca powstały maryśkowa różowa minki chustka rzepowa pod szyjkę, Pan Królik (z krzywicą) został w końcu zaszyty (biedaczek:P), a dziś w obecności cioci Karoliny powstała czapa lambero-hipsterska dla Mani, a później jeszcze jedna dla mnie. W planie są jeszcze dwie - dla męża i sista.

A oto i efekty mojej współpracy z Łucznikiem Maria:









  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS
Read Comments

0 komentarze:

Prześlij komentarz