Pounchkey, czyli jak przetrwać Tłusty Czwartek
No i miałam ich nie robić, bo zmachałam się dziś przy tych słoikach, a i w moim domu nigdy nie celebrowało się Tłustego Czwartku, bo u nas zawsze same grubasy, więc symbolicznie po jednym pączku żeśmy jedli. Jednakże jako, że w szale jak widać jestem i mimo bolącego gardła, żal mi się zrobiło resztki drożdży w lodówce, więc poczyniłam ów specjały.
Przepis zasięgnęłam ze strony
http://kuchniaszerokootwarta.blogspot.com/2014/02/paczki-z-marmolada-rozana-i-kilka-porad.html
tyle, że użyłam zwykłej marmolady i starłam skórkę cytryny na wierzch (moja mama ma dobry patent z posiadaniem choć jednej zamrożonej cytryny- szybciutko i elegancko się ściera na tarce).
A słowo "pounchkey" z tytułu przypomniałam sobie, jak wieki temu wpadłam na jakiegoś amerykańskiego bloga i tam także były nasze pączki nazwane :)
Życzę więc, bezkalorycznych pączków jutro i smacznego!
0 komentarze:
Prześlij komentarz