Gdybym wygrała w totka... zostałabym kurą domową
Serio!
Dziś był pierwszy dzień od dawna, gdy z firmowych spraw musiałam ogarnąć tylko jedną wysyłkę. Reszte dnia spędziłam na sprzątaniu (choć niewielkim), myciu Mańkowych butelek, gotowaniu, podlewaniu kwiatków, szyciu... i wiecie co? Sprawiało mi to radość.
Nie wiem, może to pokoleniowy brak większych ambicji, spowodowany dość masakryczną dla ludzi w moim wieku sytuacją na rynku pracy? Może to przez użeranie się z niektórymi klientami, którym zawsze ciężko idzie płacenie komuś za wykonaną pracę...
Ale prawda jest taka, że gdybym wygrała w totka, to kupiłabym sobie posiadłość na Mazurach i sama sobie załatwiła etat pani domu. Ech...
A z dzisiejszych dokonań, oprócz tych codziennych oczywistych, dołączam podusię z sówkami:
Do tego bułeczki z mąki żytniej:
A oto Mania w stroju vintage, znaczy uszyte przez Mani babcię dla Mani Mamy :) noszone również przez Manię :D
No i burza:
0 komentarze:
Prześlij komentarz