Road(book) trip, czyli nasza mazowiecko-podlaska włóczęga

Wczoraj z mężem mym wybraliśmy się na "Mazowiecką włóczęgę 4 x 4" z ekipą "Polskie Bezdroża". Trasa ułożona była tak, że zahaczyliśmy mazowszem o podlasie.
Rano na stacji po śniadanku otrzymaliśmy roadbooki i ruszyliśmy w drogę po bezdrożach. W skrócie napiszę, iż ubóstwiam tego typu wyprawy, zwiedzanie rzadko odwiedzanych miejsc i kulturalne jeżdżenie po bezdrożach, lasach, polach.
Odwiedziliśmy Kosów Lacki, Liw, Węgrów i wiele wsi i miasteczek z pogranicza województw mazowieckiego i podlaskiego. Osobiście nie przepadam za tymi rejonami, gdyż krajobrazowo są dość monotonne, jednak po tego typu wyprawie człowiek dowiaduje się więcej spoglądając na przyrodę, wiejskie zagrody, biedę i bogactwo obok siebie. Tu gdzie mieszkam, nie widzi się tych różnic na co dzień, gdyż Warszawa powoli wchłania okolice i więcej ludzi "miejskich" (he he) przeprowadza się tu na wieś. Tam, wieś jest wsią i zawsze gdy odjadę choć 30 km dalej od miejsca, w którym mieszkam, znów sobie przypominam, jak wyglądały moje okolice jeszcze 20 lat temu, gdy krowy i normalne gospodarstwa rolnicze były tu na porządku dziennym.

W każdym razie wyprawa się udała, nie mogę się doczekać kolejnej. A oto pare zdjęć.


Oto ja na stacji BP w Stojadłach


Ciemny las i dzielny Jimny przed nami


A oto stado krów mięsnych. Spytałam pana rolnika, któy akurat się tam znajdował, ile ich jest, bo im dalej się jechało, tym było ich więcej. "Pani, teraz to jakieś 200, ale 70 już sprzedałem". Szacun :)


A na podlasiu co skrzyżowanie to kapliczka....



Podlaskie przestrzenie i duuuużo nieba.



Pod pewnym kościołem znajdowały się "ekologiczne" tabliczki z XIX w. było ich ze 30, a każda z nich obdarzona mądrością....



Zamek w Liwie


Punkt widokowy...





Kościół w Kosowie Lackim, gdzie odnaleziono El Greco.


Szalone krowy :)










  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS
Read Comments

0 komentarze:

Prześlij komentarz